Muszę Wam to opowiedzieć!

Miałem niezwykły sen; Śniło mi się, że szedłem ulicą. Obok mijałem budynek, w którym mieścił się bank i jedno pomieszczenie z dużym oknem było kaplicą z figurą Pana Jezusa frasobliwego. Zwróciłem uwagę na figurę, bo była w skali 1:1 i bardzo pięknie wykonana. Pan Jezus siedział na tronie w szatach królewskich, ale bez korony. Postanowiłem uklęknąć, bo nikt nawet nie patrzył na tą nie zwykłą kaplicę. Gdy pochwaliłem Pana Boga, zobaczyłem, że Pan Jezus się poruszył i powiedział: -Aniołowie zabierzcie go i wrzućcie do piekła. Przeraziłem się, bo Pan Jezus zmienił się okropnie i odrażająco. Teraz wiem, co to oniemieć, jak w przypowieści z Ewangelii. Zrozumiałem, że chodzi o wysokiego dostojnika kościelnego, który ma umrzeć nagle. Dotarło też do mnie, że wszystkie grzechy ludzi ubierają Pana Jezusa w szatę okropności i odrazy, a podczas sądu w chwili śmierci, każdy pierw widzi Pana Jezusa w co ubrał Sprawiedliwość Bożą. Byłem wstrząśnięty, że i moje grzechy też to czynią. Zdobyłem się jednak powiedzieć Królowi nawet jeśli zostanę odrzucony, że Pana Jezusa i tak kocham. W jednej chwili wyraz twarzy Boga się zmienił i zobaczyłem uśmiech. Pan Jezus powiedział mi żebym przyprowadził kogoś, żeby porozmawiać z Nim i nagrać Jego słowa. Ale żaden ksiądz nie chciał przyjść, bo albo uznał to za mój wymysł, albo tak się bał, że zobaczy tak strasznego Chrystusa. Pamiętam, że zgodził się iść tylko ks. Natanek z jakimś gościem z mikrofonem. Nie mieliśmy nagrywać kamerą, bo nikt by nie zniósł takiego wyglądu Boga. Natrudziliśmy się, bo musieliśmy wciągać kable nagłośnienia. Pan Jezus coś mi powiedział, ale nie dosłyszałem. -Oj masz słabszy słuch.-powiedział Pan z życzliwością -Tak Panie Jezu i nie tylko słuch, ale jeśli zechcesz, to możesz to naprawić- powiedziałem, jak do niezwykłego ''Zegarmistrza'', i zacząłem wymieniać od żony wszystkich członków rodzin z obu stron. Pan Jezus w mig mnie zrozumiał i powiedział: - Wszystkich ich uzdrowię. Ksiądz Natanek i ''dziennikarz" dostali odpowiedź na wszystkie swe pytania, ale ich nie pamiętam, bo zaraz to wytłumaczę dlaczego. Szczęśliwi byliśmy, że siedzimy przy tak kimś dobrym jakim dał się odczuć nam Pan Jezus, jak bliski przyjaciel, brat, ojciec, wujek w jednym. Nawet chciał Pan Jezus z nami pooglądać film w tv. A akurat emitowany był film o (św.) Zbigniewie Strzałkowskim męczenniku z Peru. Pan Jezus nie krył szczęścia z powodu jego męczeńskiej śmierci i miłości. Potem dowiedziałem się, że nawiedzą nas "plagi'', jak agresywne szczury. Na koniec Pan Jezus powiedział mi: - (... tu padło moje imię) to co opowiesz innym wystarczy, więcej zapomnisz. Zaraz się obudzisz, zostaniesz zgaszony i uśniesz znowu. I tak się stało. Powiedziałem to żonie, że Pan Jezus mi się przyśnił, a ona żebym poszedł spać. Nie przyszło mi do głowy, żebym to na gorąco zapisał. Ale tak pragnąłem to zapamiętać, że zdobyłem się by uklęknąć i podziękować Panu Jezusowi za taką niezwykłą rozmowę i miłość, jaką dał mi poznać do nas wszystkich. Z Bogiem!