Pius XII do młodzieży: nie myślcie o katakumbach

08.12.1947

“(…) Oglądamy błysk w waszych oczach, słyszymy entuzjazm wypływający z waszych serc i wibrujący w waszych głosach: za Chrystusa, za Kościół, za Papiestwo. Jednak entuzjazm polegający jedynie na uczuciu jest niestabilny, oparty jedynie na pamięci chwały chrześcijańskiego Rzymu. Powierzchowny i efemeryczny jest jedynie zapał wypływający z przyzwyczajenia. Jeśli nie chce się by ów piękny entuzjazm stracił kiedyś powietrze niczym balonik w rękach dziecka, musi on wypływać z jasnego i mocnego i przekonania. Musicie posiadać rozumne i głębokie poznanie przedmiotu waszej wiary. Przedmiot ten musi wam się jawić w splendorze swej prawdy, czystości, mocy i pełni wymagań.

Dlatego nie ujrzycie pośród was tej niestałej młodzieży, która po pobożnym spędzeniu lat dorastania wkrótce zaczęła wątpić, chwiać się a być może nawet odrywać się od Kościoła, jedynie dlatego, że ich myśli są przytłoczone niezrozumieniem i ignorancją w sprawach wiary, że ich słabe wyposażenie w kwestiach religijnych polega na ogólnych, niepełnych, nieprecyzyjnych koncepcjach, które topnieją wraz z wiekiem niczym śnieg na słońcu. Dlatego musicie być zdolni uzasadnić wasze przekonanie, musicie być silnymi młodymi ludźmi, niczym mocno osadzone dęby a nie trzcina miotana wiatrem (Mt 11,7), słabe duchy, które każda trudność wprawia w zamęt i niepokój. Nauka katolicka zgłębiła kwestie dotyczące religii, Odkupienia, Kościoła w każdym aspekcie. Do was należy by jej wnioski, rozwiązania, odpowiedzi uczynić własnymi by wasza wiara była żywa i wydawała w was owoce. To wasz pierwszy obowiązek.

Odwaga osobista. Nie dziwcie się, drogie dzieci, jeśli, mówiąc o odwadze, pragniemy podkreślić właśnie słowo: “osobista”. Utworzenie mocnego, nierozerwalnego bloku, poruszanego nie zamiarem przemocy, lecz świadomą obowiązku i lojalną obroną najwyższych i najświętszych ideałów, to bez wątpienia doskonała rzecz: jeden wspiera drugiego, wzajemnie, jak bracia, i w ten sposób odwaga staje się łatwiejsza. Jednak owa odwaga musi również ukazać się jeśli, gdzieś, w danym momencie, wobec danych okoliczności, znajdziecie się w mniejszości, jako garstka, a może nawet sami, stając przed liczniejszymi i zuchwałymi przeciwnikami. Czy jesteście gotowi wytrwać do ostatka, przeciw wszystkim, w podtrzymywaniu prawa Bożego, w obronie Wiary i Kościoła – musimy zaiste dodać dziś: jak pierwszy męczennik św. Szczepan: jeden przeciw wszystkim, aż do końca. Pokonał, nawet intelektem i mądrością, swych okrutnych przeciwników, którzy nie wiedzieli jak odpowiedzieć na jego argumenty i tezy (Dz 6,10). Takich osób potrzebuje Kościół i społeczeństwo. To jest drugi punkt naszej mowy.

A oto trzeci. Nierozerwalna unia religii i życia. Nierzadko Kościół pierwszych wieków był nazywany i przedstawiany jako “Kościół katakumb”, niemal jakby chrześcijanie owego czasu byli przyzwyczajeni do życia w nich. Nic bardziej błędnego: owe podziemne nekropolie, przeznaczone głównie do pochówku wiernych zmarłych, nie służyły również jako miejsca schronienia, poza być może czasem gwałtownych prześladowań. Życie chrześcijan, w owych czasach znaczone krwią, miało miejsce pośród ulic i domów, na zewnątrz. “Nie żyli oddzieleni od świata, chodzili, podobnie jak inni, na forum, do łaźni, warsztatów, sklepów, na targi i publiczne place, wykonywali zawody krawców, żołnierzy, rolników kupców” (por. Tertulian: Apologia, cap. 42). Pragnienie uczynienia z owego mężnego Kościoła, zawsze gotowego by stanąć w wyłomie, stowarzyszenie działające w ukryciu, żyjące w tajnych miejscach ze wstydu lub lękliwości, byłoby zniewagą dla ich cnoty. Byli w pełni świadomi swego obowiązku pozyskania świata dla Chrystusa, przemienienia prywatnego i publicznego życia zgodnie z doktryną i prawem Boskiego Zbawcy, z którego miała narodzić się nowa cywilizacja, kolejny Rzym na grobach dwóch Książąt Apostołów. I osiągnęli ów cel. Rzym i Imperium Rzymskie stały się chrześcijańskie.

Misja Kościoła i każdego z jego wiernych zawsze pozostaje ta sama: podporządkować Chrystusowi życie, własne, prywatne i publiczne, nie dając sobie wytchnienia, aż Jego doktryna i prawo całkowicie je odnowi i ukształtuje. On jest naszym Panem, naszym Królem, naszym pokojem (Ef 2,14). Zaiste im bardziej gwałtowne są dziś wysiłki niewiary i bezbożności by oddzielić Chrystusa i Jego Kościół od drogi rodzaju ludzkiego, tym bardziej szeregi wojska chrześcijańskiego, a zwłaszcza młodych, muszą zjednoczyć się i walczyć o suwerenne prawa Chrystusa i wolność Kościoła, od której zależy nie tylko wieczne zbawienie dusz, lecz również godność i szczęście ludzi na ziemi, porządek społeczny, sprawiedliwość i pokój. Tu każda operacja jest śmiertelna: wraz z chrześcijaninem tym samym ciosem jest zabijany obywatel i uczciwy człowiek. Gdy życie przestaje być chrześcijańskie wkrótce wpada w brak ucywilizowania i barbarzyństwo. (…)”

(źródło)

i jeszcze wyjątek z jednego przesłania (10.07.1946): “jest rzeczą niedopuszczalną by chrześcijanin, nawet z uwagi na chęć utrzymywania kontaktów z pozostającymi w błędzie, sam kalał się błędem”.

 

This entry was posted in Magisterium. Bookmark the permalink.

Leave a comment

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.